W tradycji pastafariańskiej istnieje kilka luźno przestrzeganych świąt. Są to:
Czas przypadający, o dziwo, w tym samym okresie co chrześcijańskie "Boże Narodzenie". Nazywamy je po prostu "Świętami", przez co zwrot "wesołych Świąt" jest wspólny dla wszystkich. Każdy Pastafarianin celebruje Święta jakkolwiek mu się podoba. Dobrym pomysłem jest oglądanie "Kewina samego w domu" popijając grzane piwko.
Święto ustanowione jako wyraz Potwornej wdzięczności za stworzenie owoców i warzyw przez Stwórcę. Obywatelskie nieposłuszeństwo – sadzenie nasion (dyń) w miejscach publicznych – jest też naszą odpowiedzią na bezprawne, niekonstytucyjne działania dotychczasowych rządów (brak rejestracji KLPS). Kwiaty, owoce i warzywa, które wyrosną w sercach naszych miast będą żywym symbolem niezgody na krzywdę i niesprawiedliwość, które spotykają pastafarian.
Święto przypadające na początek wiosny. Podobno pokrywa się w czasie z żydowskim świętem "Pesach". W tym czasie zaleca się spożywanie w jeszcze większym natężeniu ciała Jego Makaronowości, czyli no... makaronu. Sławimy wtedy również widoczne momenty dotknięcia Jego Makaronowatą Odnogą i każdy powinien wspomnieć choć raz, kiedy to sam został tak dotknięty.
Nie należy mylić tego święta z muzułmańskim świętem Ramadanu, choć trzeba przyznać, że czasowo oba święta są zbieżne. W tym czasie staramy się jeść dużo spaghetti i przy takim posiłku rozmyślamy nad starymi dobrymi czasami. Przy tym chwalimy Jego Makaronowatość za to jak wiele udało nam się osiągnąć od tego czasu za Jego sprawą.
Jesteś pastafarianinem, pastafarianką – to zobowiązuje. Przystań, wspomnij, zapal czerwony znicz.
My
– wspólnota Pastafarian – wspominamy dziś wszystkie dzieci, kobiety i
mężczyzn, którzy byli i są zabijani, więzieni, gwałceni, torturowani i
wyrzucani z domów tylko dlatego, że ich oprawcy wyznają innego boga lub
nie wyznają żadnego. Solidaryzujemy się ze wszystkimi buddystami, którzy
muszą uciekać ze swoich domów ponieważ wierzący inaczej chcą ten dom
spalić. Cierpimy razem ze zgwałconymi wyznawczyniami falun gong,
cierpimy razem z jazydami, którym zabito dzieci i wnuczęta. Płaczemy nad
ciałami chrześcijan, muzułmanów i żydów, którzy będąc ofiarami historii
i przesądów wciąż giną w ogniu wzajemnej nienawiści. Wspominamy osoby
niewierzące, które zginęły ponieważ ich oprawca uważał, że mord otwiera
przed nim drzwi do raju.
Wzywamy wszystkich ludzi: niewierzących i
polityków; wierzących w rożnych bogów oraz ich hierarchów aby zatrzymali
ten gwałt, tę bezsensowną rzeź i przemoc toczoną w imię boże.
Życie
ludzkie jest tak kruche…, a jednocześnie jest pierwszą i
podstawową wartością nam daną – o jego końcu nie może decydować człowiek
z mieczem, z karabinem opętany nienawiścią z powodów religijnych. Każdy
bóg, który mówi, że wolno zabijać w jego imieniu jest bogiem fałszywym i
bezwartościowym.
Życie jest zbyt piękne, aby je tracić w ideologicznych, religijnych sporach!
Apelujemy z potwornie serdeczną nadzieją, że może być inaczej, że może być cudownie i bosko. Ramen!
HALLOWEEN jest ważnym świętem Pastafarian, ponieważ upamiętnia on czasy, gdy wolni Piraci wałęsali się po całej Ziemi. Piraci byli Jego Narodem Wybranym, a ich malejąca ilość bezpośrednio wpłynęła na otaczający nas świat. Bezpiecznie można przyjąć, że prawdziwy zalew trzęsień ziemi, huraganów i innych katastrof naturalnych w ostatnim okresie, jak również pojawienie się globalnego ocieplenia, można w całości przypisać alarmującemu spadkowi liczby Piratów na świecie.
Jest to święto międzynarodowe, nie tylko dla Pastafarian (czyżbym widzał w tym znamiona dotyku Jego Makaronowatej Odnogi?). W tym czasie chwalimy nasze pirackie korzenie.
Wiadomo, że każdy piątek też jest świętem. No bo jakżeby inaczej?!