Jak można wierzyć w Boga z makaronu?

Pytanie to, zadaje sobie wiele osób spoza kręgu pastafarian, gdy mają po raz pierwszy do czynienia z ową religią. Istotnie, może to się wydać naiwne na pierwszy rzut oka, lecz przestaje takie być, gdy zagłębimy się w charakterystykę wiary. Mam na myśli tu zarówno charakterystykę wiary jako takiej, jak i jej konkretnego przypadku – pastafarianizmu. Po takiej analizie naszym oczom ukaże się nie tylko, że jest to możliwe, ale i że istnieje zasada wobec której pastafariańska wiara jest zorganizowana, a nawet, że zasada ta niewiele się różni od zasad innych religii np. chrześcijaństwa.

Co to znaczy wierzyć? Zgodzimy się na pewno, że wiara jest czymś innym od wiedzy. Jeżeli coś wiem, to już w to nie wierzę i jeżeli czegoś nie wiem, to w to wierzę (lub nie wierzę). W tym kontekście zatraca się już pierwszy zarzut – że jest nieracjonalne wierzyć w Boga z makaronu. Kategoria racjonalności nie obejmuje Boga, bo w każdej swojej formie przerasta on ludzkie poznanie. Tak samo jak katolicy utrzymują, że ich Bóg jest jednym bogiem w trzech postaciach, tak samo my utrzymujemy, że nasz Bóg jest w postaci Latającego Potwora Spaghetti. Jak to zauważa katolicki święty i filozof, Tomasz z Akwinu, my o Bogu nie mamy jasnego i pewnego poznania rozumowego. Nie możemy pewnie wywieść jego przymiotów, te bowiem dane są nam drogą oświecenia, zesłania na nas wiedzy, której w normalny sposób zdobyć nie potrafimy. W tym kontekście klaruje nam się drugi argument ukazujący w jaki sposób można wierzyć w Jego Mackowatość – wszelkie przymioty Boga nie są pewnie określone. Mówiąc “Wierzę w Boga z makaronu” ja mówię, że nie wiem czy on jest z makaronu. Makaron stanowi tu pewną formę, która wynika z ograniczonego ludzkiego poznania i interpretacji. Z czego jest stworzony Latający Potwór Spaghetti? Nie wiemy. My wierzymy, że posiada formę, której w naszym języku odpowiada słowo “Spaghetti”, tak samo jak chrześcijanie wierzą, że ich Bóg jest taki, że odpowiadają mu słowa “Bóg Ojciec” czy “Jahwe”.

Zasadą, wokół której zorganizowana jest wiara chrześcijańska, jest zasada “miłosierdzia ojcowskiego”. Bóg-Ojciec stworzył ludzi na swoje podobieństwo, dał im wolną wolę i pomimo, że ci zgrzeszyli, on daje im szansę zmycia swoich grzechów. Udziela im swojej łaski, żeby mogli uwierzyć, jest to element jego miłosierdzia, bo chce żeby żyli z nim w szczęśliwości w niebie. Wokół tej zasady zorganizowane jest całe słownictwo i co za tym idzie, podejście chrześcijan do wiary. Ich Bóg sprawuje nad nimi pieczę, jak dobry ojciec i pokazuje im, co jest dobre co złe. W tym momencie dla czytelnika powinno być widoczne, że ta zasada nie jest racjonalnie dobrana. To racjonalne argumentu następują po uwierzeniu w tą zasadę. W tym kontekście, każda zasada organizująca życie wierzącego jest “zasadą wiary” i nie musi a nawet nie powinna być podparta żadnym “racjonalnym, rozumowym argumentem”. To jest zwyczajnie kwestia wiary. W przypadku religii pastafariańskiej, zasadę tą można nazwać “potwornym humorem”. Dla pastafarian, wiara ma w sobie pewne rysy komedii, nie jest to jednak żadna forma parodii, a jedynie wesoła reakcja i próba dzielenia się szczęściem z obcowania z Potworem. Bóg przedstawia się jako Latający Potwór Spaghetti, bo jest to coś absurdalnego dla rozumu. Przyjęcie samej nazwy wymaga dużej dozy wiary, ale w zamian za to idzie ścieżka szczęścia. Gdy przyjmiemy już pastafariańską “kwestię wiary” otwiera się przed nami szeroki horyzont dla zrozumienia świata. W czasach, gdy postmodernizm zdekonstruował znaczną część wyroczni, wszystko wydaje się absurdalne. XX-wieczny prymat rozumu upadł lub jest na wykończeniu a my w tym czasie jako ludzkość nie znaleźliśmy się nijak bliżej prawdy. Nie mamy nawet żadnego pewnego narzędzia zdobywania wiedzy. Świat taki, słusznie zresztą, wielu wyda się absurdalnym, wręcz potwornie humorystyczny. Przeciwstawiając się prymatowi rozumu, kierujemy nasze oczy i serca ku Jego Mackowatości. On daje nam szczęście przez dzielenie się humorem i nie traktowanie niczego w pełni serio i poważnie. Wobec kryzysu prawdy w naszym świecie, może bardziej zasadne jest pytanie “Jak można wierzyć w coś innego niż Bóg z makaronu?”.

~Tychokrates

Potwór na prezydenta!

Już w niedzielę wybory, a media milczą o najlepszym kandydacie na stanowisko Prezydenta Polski, jakim niewątpliwie jest Latający Potwór Spaghetti. Zatem wyręczamy i przedstawiamy Jego Makaronowość. Uprzedzając pytania, absolutnie nie ma problemu, że jest to Istota Boska, albowiem mamy już precedens mianowania Chrystusa „Królem Polski” przez Telewizję Trwam, więc Latający Potwór Spaghetti w roli Prezydenta jest jak najbardziej logiczną kontynuacją tego słusznego trendu. Kandydatura Potwora Spaghetti ma wiele niewątpliwych zalet, a mianowicie:

  1. Jest bezpartyjny i niezależny.
  2. Nie należał do PZPR.
  3. Nie miał żadnych, nawet teoretycznych, powiązań z tajnymi służbami jakiegokolwiek kraju.
  4. Ma imponujące doświadczenie w zarządzaniu wszechświatem, więc na pewno poradzi sobie z pojedynczym krajem.
  5. Jest bóstwem nowoczesnym, obytym w internetach i gotowym na wyzwania XXI wieku.
  6. Zawsze nosi patriotyczne kolory: biały makaron i czerwony sos.
  7. Nie może być oskarżony ani o szowinizm, ani o feminizm, ponieważ sam nie posiada płci i obie traktuje równo.
  8. Nie może być zastrzeżeń do jego preferencji seksualnych, ponieważ takowych nie ma i nie wtyka swojej macki innym do łóżek.
  9. Jest wszechpotężny, więc gwarantuje militarne bezpieczeństwo kraju – dzięki temu możemy zmniejszyć wydatki na wojsko do zera.
  10.  Lata sam, więc nie będzie korzystał z rządowych samolotów ani żadnych innych środków transportu, tym samym nie jest narażony na koszty, awarie czy też kolizje drogowe.
  11.  Gwarantuje dobre relacje z USA, ponieważ jego pierwszy prorok Bobby Henderson jest Amerykaninem.
  12.  Kontroluje grawitację, więc może przyciągać do Polski zagraniczne inwestycje (zwłaszcza kulinarne).
  13.  Potrafi oddzielić Państwo od Kościoła tak samo łatwo jak kuchnię oddziela się od salonu.
  14.  Ma nieskończenie wiele macek, w których może trzymać nieskończenie wiele długopisów, którymi podpisze niezwłocznie wszystkie słuszne ustawy.
  15.  Zadba o środowisko i rolnictwo, ponieważ dobrze zdaje sobie sprawę, że bez nich nie wyrośnie nam dobra pszenica na mąkę durum.
  16.  Zadba o zasoby wodne, które są konieczne nie tylko dla wyrobu piwa, ale także do ugotowania makaronu i zrobienia sosu.
  17.  Potrafi pogodzić ze sobą wszystkich Polaków, zapraszając ich do stołu – a wiadomo przecież, że droga do serca prowadzi przez żołądek. 🙂

 Oddajcie zatem głos na Latającego Potwora Spaghetti już w najbliższą niedzielę!

28 czerwca wszyscy do urn!

~Sergio Gatto

Święto Potwornie Splątanych Wianków

Siostry i Bracia w Potwornie Splątanych Wiankach!
Rada Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti postanawia czas letniego przesilenia Słońca ogłosić świętem pastafariańskim.
Powszechną praktyką religijną jest asymilowanie konkurencyjnych świąt, obyczajów, idei. Pastafarianizm jest religią empiryczną, więc irracjonalne by było gdybyśmy nie kontynuowali tej międzywyznaniowej, odwiecznej tradycji. Niech więc Potwór Splącze Wianki! Niech radosne przeżywanie tego czasu przyniesie Wam urodzaj, miłość i zdrowie. Tańczcie przez całą noc, śpiewajcie a – przede wszystkim – Potwornie kochajcie się! Palcie ogniska i zioła, pieczcie kiełbaski oraz ziemniaki, grillujcie potrawy wegańskie, zamówcie spaghetti lub pizzę. Pijcie piwo. Możecie też sami plątać wianki i patrzeć jak rzucone na wodę – kierowane Jego grawitacyjnymi, symbolicznymi mackami – przyciągają się ku sobie. Porzućcie swoje profanum – cieszcie się z życia i kochajcie się jakby święto Potwornie Splątanych Wianków było tylko raz w roku!
Oby się Wam wianki splątały!

Wasza Rada Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti.

Mały słownik Pastalogiczny cz.1

Pastalogia (pastologia) – nauka* o Latającym Potworze Spaghetti, pastafarianizmie i makaronie. Ponieważ pastafarianizm nie wyklucza ani nie zaprzecza istnienia innych kreatorów niż Potwor, celem pastalogii nie jest udowodnienie, że Latający jest jedynym Kreatorem. Celem pastalogii jest dowodzenie, że Latający jest takim samym Kreatorem jak inni bogowie. Pastalogia narodziła się w Europie na początku XXI wieku co oznacza, że ma pełne prawo czerpać z tradycji judeochrześcijańskiej oraz z różnorodnych nurtów filozoficznych (w tym myśli ateistycznej). Pastalogia – w swoim dążeniu do opisania swoistych dla niej Potwornych przedmiotów badań – jest tak samo równouprawniona jak filozofia, teologia czy nauki przyrodnicze**.
 *Ks. prof. Adam Olszewski stwierdził, że „Teologia jest nauką ponieważ nasze ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zalicza teologię do nauk. I koniec.” Niestety, pastalogia nie jest jeszcze nauką w tym sensie.
 **Pastafarianizm jest religią empiryczną.

~moszym

Jak zostać Piratem

Ahoj Psubraty! Ocieplenie klimatu ostatnio zeszło na boczny tor głównych zagrożeń dla naszej planety przez pandemię. Prawdą jest, że naszymi drogami jeździ mniej aut niż zwykle, ludzie chętniej przesiadają się na rowery i nawet w brukowcach można przeczytać o magicznie samonaprawiających się dziurach ozonowych rekordowej wielkości. Jednak można mieć takie swoiste wrażenie, jakby po pandemii wszystko w tych kwestiach miało być po staremu i nawet gdyby nie wróciło to poprawa ta nie byłaby wystarczającą dla klimatu. Jest to słuszne wszak wszyscy tknięci makaronowymi mackami wiedzą, że najważniejszą przyczyną zmian klimatu jest gwałtowny spadek liczby piratów, narodu wybranego Jego Makaronowatości. Wcale nie pomagają rozrastające się grupy przestępcze w Somalii, ludzie nielegalnie pobierający rzeczy z internetu. Nawet coraz więcej znaczące w polityce różnych państw ,,partie piratów” nijak mają się do zmian klimatycznych na lepsze w większej skali. Wszystkie te grupy trudnią się podobnymi rzeczami co piraci np. plądrowaniem. Niestety zapominają o najważniejszym, jest to piracki styl życia, którego to tajniki chciałbym wytłumaczyć w tej mini serii. 
Prędzej czy później spotkamy się ze statkiem który koniecznie trzeba splądrować. Jak ubrać się na takie arcypirackie wydarzenie? 

1. Obowiązkową cechą pirata mężczyzny musi być charakterystyczna, długa, zaniedbana broda (analogicznie z pozostałymi włosami na ciele). Jest dowodem na przebycie długiego, trudnego rejsu przez posiadacza. Każdy w sytuacji ciągłych potyczek, sztormów, abordaży raczej będzie dbał o pomyślność wyprawy łupieżczej niż o pielęgnacji zarostu. Mało tego, dzięki niej będziemy sprawiać wrażenie groźniejszych i starszych, zbliżymy się w oczach wrogiej załogi do starych wyjadaczy, wobec których lepiej się poddać bez walki.  

2. Nakrycie głowy jest również bardzo ważne. Do dziś na jachty nie wpuszcza się osób bez nakrycia głowy. Na wodzie nie ma cienia, jesteśmy ciągle odsłonięci na działanie słońca. Śmierć przez udar słoneczny nie jest godną prawdziwego wilka morskiego. Oprócz zapobiegania mu, piracka czapka powinna pomagać nam w abordażu. Już czarnobrody wkładał do niej mieszankę powodującą silne wydobywanie się dymu- bardzo skuteczne w zastraszaniu wrogów. Na zimniejsze akweny polecane są ciepłe czapki z pomponami u góry- ten prosty wynalazek ostrzega żeglarzy o zbliżającym się uderzeniu w coś głową do dziś. 

3. Opaska na oko jest ostatnią rzeczą pomocną w ciągłych abordażach. Przyzwyczajała oko do ciemności panującej pod pokładem. Podczas walki na okręcie wroga po zejściu na przykład do ciemnej ładowni pełnej skarbów zmieniano szybko zasłonięte oko na te które było już przyzwyczajone do braku światła. Dobra powinna przepuszczać go jak najmniej tylko się da. Na koniec każdej części poradnika można będzie znaleźć tekst, pomocny do zdobycia drugiej połówki 19 września- w Międzynarodowy Dzień Mówienia Jak Pirat. Dzisiejszy brzmi: ,,Przepłynąłem siedem mórz i jesteś najbardziej lśniącym szkunerem jaki ujrzałem”.  
CDN 
~Paco, łowca alpak

Tekst powstał w ramach cyklu „Nowi tekściarze”.

Obraza uczuć

Mam na imię Krzysiu, jestem „mężczyzną w durszlaku”. Zarzuca mi się obrazę uczuć religijnych. Chcecie posłuchać? To posłuchajcie…

08.06.2019 Nabożeństwo ekumeniczne – Początek całej afery. Wspólna modlitwa o bezpieczeństwo uczestników Marszu, porozumienie ponad podziałami i Miłość wzajemną. Na koniec spisanie przez Policję na okoliczność rzekomej obrazy uczuć religijnych.

16.06.2019 Spisanie na Marszu w Częstochowie – Pozornie zupełnie inna sytuacja. Idę sobie z Marszem, próbuję nie wadzić nikomu. Zostaję spisany, bo „parodiuję strój księdza”.

Jakoś w końcówce 06.2019 Rozmowa z Panią Prokurator z Częstochowy – Pani Prokurator dzwoni do mnie, żeby móc z rozmowy sporządzić notatkę służbową. Dzięki niej nie muszę jechać i zeznawać, za co jestem wdzięczny.

Jakoś w początku 07.2019 Odmowa wszczęcia postępowania w Częstochowie – Pani Prokurator, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, wydaje postanowienie o odmowie przedstawienia mi zarzutów. To kończy procedurę w Częstochowie.

15.10.2019 Wezwanie na Policję – Sprawa warszawska natomiast nie przygasa, lecz płonie żywym ogniem. Otrzymuję pismo, wzywające mnie do stawiennictwa celem złożenia wyjaśnień.

06.11.2019 Przedstawienie zarzutu – Udaję się wraz z moim Obrońcą na Policję, wysłuchuję zarzutu i składam wyjaśnienia. Pytania podesłane przez Pana Prokuratora są obrzydliwie tendencyjne i nieuprawnione – przy każdym kolejnym muszę tłumaczyć, że moja wiara wcale nie jest „rzekoma”.

20.11.2019 Uzasadnienie zarzutu – Sformułowane zostaje tzw. „uzasadnienie”, z którego wynika, że czyn został popełniony, bo twierdzą tak zgłaszający…

02.01.2020 Powołanie biegłych psychiatrów – Pan Prokurator wydał postanowienie o powołaniu biegłych, argumentując, że skoro leczę się psychiatrycznie, to „zachodzi uzasadniona wątpliwość”, czy byłem poczytalny.

04.02.2020 Badanie przez biegłych psychiatrów – Biegłe psychiatry odbyły ze mną rozmowę krótką a treściwą. Zdaje się, że wypadłem dość dobrze, więc teraz czekać tylko aktu oskarżenia…

Makaronowa Kreacja

Chociaż wszyscy wiemy, że to Latający Potwór Spaghetti stworzył świat, pewnie rzadko zastanawiamy się, gdzie można wyraźnie ujrzeć oznaki Jego Makaronowej Kreacji. Nas samych nie stworzył na swój obraz i podobieństwo jako istot stricte węglowodanowych (dostaliśmy też nieco białek i innych farfocli), bo byłoby to zaiste mało praktyczne – prowadzenie auta przy pomocy macek spaghetti byłoby niewygodne, nie mówiąc o próbach dobierania odzieży pasującej na nasze klopsiki. Dlatego uznał, że wystarczy, abyśmy radośnie makaron spożywali, przy okazji wielbiąc naszego Stwórcę. Ponieważ Potwór obdarzony jest poczuciem humoru, ukrył rozliczne wskazówki co do swej makaronowej kreacji w wielu drobnych elementach otaczającego nas świata – nawet tych niewidocznych gołym okiem.
Najbardziej oczywistym przejawem makaronowej macki Stwórcy jest to, co stanowi esencję wszystkich organizmów żywych czyli kwasy nukleinowe – DNA jak i jednoniciowe RNA to wszak nic innego jak molekularny model fusili, makaronu w formie świderków idealnego do wszelakich sosików. Jest to kształt w pełni doskonały- dzięki spiralnej strukturze świderka sosik wraz z dodatkami idealnie oblepia wszelkie zakamarki, dzięki czemu każdy kęs makaronu niesie ze sobą bogactwo doznań smakowych. Nic dziwnego, że kształt ten stanowi podstawę życia na Ziemi.
Skoro już przy mikroskopowych tworach jesteśmy, warto zauważyć, że takie chociażby niektóre niepozorne okrzemki to personifikacja ditalini rigati, a rozliczne mikroby (ziarniaki, pałeczki, laseczki) powstały na kształt drobnych makaronowych kluseczek (orzo, corallini, puntine, risoni) idealnych do wszelakich zup, gdzie radośnie pływają w bulionie, ciesząc jednocześnie oko, jak i kubki smakowe. Przypadek? Nie zapominajmy, że w  pierwotnej zupie zwanej też prabulionem pierwszymi organizmami były właśnie jednokomórkowce. Zatem: zupa + makaron = bardzo fajny mix. Potwór wiedział, co robi!
Dotknięcie węglowodanowej macki możemy też dostrzec w naturze gołym okiem. Gdy mając apetyt na spaghetti wrzucamy do wrzątku zwinięty kłębek tagiatelle albo fettucine, łatwo zauważyć, że wygląda on jak ptasie gniazdo. Co więcej: ptaki znoszą jajka, a z jajek mamy makaron jajeczny. Istne koło życia.
Makaronowe conchiglie i inne muszelkowate kluski znalazły swe odzwierciedlenie w muszlach mięczaków, a różnorakie podłużne makarony jak choćby vermicelli (którego nazwa pochodzi od włoskiego słowa verme czyli glista) to prototyp wszelkich robaków i innych obłych stworzeń – może niezbyt urokliwych, ale nieraz niezbędnych w ekosystemie. Z kolei z okazji majowego święta sadzenia dyni warto się przyjrzeć nasionom dyni – przecież gołym okiem widać, że to nic innego jak kluseczki semi di melone! Można tak wymieniać w nieskończoność.
Aby utwierdzić się w przekonaniu, że Potwór Spaghetti stworzył nie tylko naszą planetę, ale i cały wszechświat, wystarczy spojrzeć w niebo. Nad naszymi głowami mamy bowiem niezbity dowód na rozmach Potwora – nocne niebo usiane jest przecież gwiazdkami makaronu stelline. Szach mat, niedowiarki.
Dowody na stwórcze działanie makaronowej macki są na wyciągnięcie ręki – otaczają nas dosłownie na każdym kroku. A aby je dostrzec, wystarczy jedynie odrobina chęci i żarliwej wiary w Potwora. Ramen!

~ Katja

Tekst powstał w ramach cyklu „Nowi tekściarze”.

„Munchkin”- zagrożenie czy dar Jego Makaronatowości?

Pastafarianie w większych miastach naszego kraju, innych niż te, w którym przyszło mi żyć, jeszcze zanim nastąpiła epidemia wirusa z koroną w nazwie, ochoczo urządzali spotkania, mające na celu wspólne granie w planszówki (nerdy). Wszyscy wiemy, że najlepsze są tytuły, które dostarczają nam duużooo śmiechu. Nikt nie lubi jak śmierdzący kuzyn-ciotki-babci Henryk dupek po raz kolejny stawia hotel na najdroższym polu na planszy i tylko czeka na ofiarę w poważnych grach (do dziś mu nie wybaczyłem, czego trochę się wstydzę). Kto z nas nie chciałby zagrać w takie tytuły jak: „Pędzące Żółwiki”, „Wybuchające kotki”, czy „Niedźwiedzie vs Bobasy” chociażby dla samej nazwy? Ja na pewno bym chciał. Do kategorii gier wywołujących głównie śmiech z pewnością można również zaliczyć popularnego „Munchkina”. Jest to prosta karcianka i działa trochę jak sesje RPG. Jedyna różnica to brak poniekąd trudnych mechanizmów z gry RPG. Dlaczego miałaby być zagrożeniem dla Pastafarian, miła osobo redagująca ten tekst? Już tłumaczę, tylko zanim zacznę pragnę napomknąć, że jestem ostatnią osobą mogącą wypowiadać się w imieniu KLPS i nie znam tej religii zbyt dobrze. Wszystko co napisane niżej to tylko moje przemyślenia. Stworzone zostały na podstawie dwóch świętych ksiąg przeczytanych raczej dla śmiechu podczas długiej podróży z Podlasia do Krakowa. Koniec o mnie, czas na serię argumentów z kapelusza!
1. Czemu mógłby zagrażać?
– Przede wszystkim Stwórca wyposażony w węglowodanowe macki wielokrotnie podkreśla, że bycie dupkiem jest raczej nieakceptowalne. Niestety, w grze tej jedną z głównych zasad jest właśnie, co za niespodzianka, bycie dupkiem. Wbijanie noży w plecy najlepszym przyjaciołom, kradzież ciężko zdobytych przedmiotów i inne czynności wpisujące się w niemilusią zasadę cel uświęca środki są tu chlebem powszednim. Nieładnie.
– W grze można umrzeć. Po śmierci nie przenosimy się do krainy z fabryką striptizerek dostosowanych do naszych potrzeb i wspaniałego wulkanu piwnego. Zamiast tego, tracimy jedną kolejkę i wszystkie przedmioty, które nosiliśmy w ekwipunku. Przekichane, gdyby nie było to oczywista fikcją.
-W samej polskiej podstawowej wersji gry nie ma karty Latającego Potwora Spaghetti (podobno istnieje w którymś rozszerzeniu. Niestety nikt nie mógł jej znaleźć – jeżeli ją posiadasz, prosimy podeślij w komentarzu). Jest za to marna podróba, zwana groźnie „Wielkim Przedwiecznym” lub „Cthulhu”. Jeszcze bardziej żenuje fakt poświęcenia mu całej oddzielnej edycji gry.
2.Dlaczego gra jest, że tak powiem spoko?
– Szykujmy opaski na oko i drewniane nogi do abordażu. Można grać w wersję o piratach.
– W grze nie do końca jesteśmy sobą. Odgrywamy postać. Jeżeli aktor jest Januszem Traczem na ekranie, nie znaczy to, że dzieli z nim charakter w prawdziwym świecie.
– Zastanówmy się czy Latający Potwór Spaghetti chciałby denerwować się jakimiś dyrdymałami ludzi. Przecież myśli i wie, że to nic nieznacząca zabawa. Nie obrazi się na śmierć za głupią planszówkę. To nie miałoby sensu, a przynajmniej tak się mi wydaje, ale nie jestem na tyle zaznajomiony z Jego religią.
Podsumowując, jak dla mnie twierdzenie, że takie błahostki mogą zagrażać pastafarianom jest lekko głupie. Jednocześnie podkreślam jeszcze raz, jestem tylko śmieszkiem rzucającym czerstwymi żartami. Zapraszam do dalszej wymiany argumentów za i przeciw oraz zaznaczam, że artykuł nie był sponsorowany przez dystrybutorów gry. Jest tylko przykładem i można tu wstawić dowolny tytuł z podobną mechaniką. Przepraszam też, że lekko ubliżyłem Wielkiemu Przedwiecznemu. Każdy potwór jest na swój sposób ciekawy i nie zasługuje na takie traktowanie.
Jeżeli nie znalazłaby się karta z Latającym Potworem Spaghetti, jakie nadalibyście mu moce? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
~Paco, łowca alpak

Tekst powstał w ramach cyklu „Nowi tekściarze”.

Pandemia w kraju nad Wisłą

To tu, to tam pojawiają się eksperci od wszystkiego i wymyślacze teorii spiskowych na temat pandemii koronawirusa.
Głupi nasz rząd, głupi politycy. Czy Wy nie wiecie w jakim żyjecie kraju? Jakim rządzicie narodem? Trzeba było od razu ogłosić, że żadnej pandemii nie ma. Nikt nie powinien zasłaniać twarzy, a broń Boże na ulicy! Wszyscy powinni udać się do parków, lasów, galerii handlowych. Podawać sobie ręce, obściskiwać, a nawet całować napotkane osoby i niekoniecznie znajome! Jeśli się okaże, że wirus jednak jest, to my, dzielny polski naród, już dawno go przechorujemy i będziemy odporni! I na koniec przywalić wirusowi dekretem (jak Łukaszenko), że go nie ma, nie było i nie potrzeba!
Jakże rozgrzałoby to łącza internetowe, jak wszyscy zaczęliby udowadniać, że pandemia istnieje, że ktoś chce nas potajemnie zarazić, żebyśmy umarli dusząc się do ostatnich chwil. Powstałyby liczne memy gdzie zamiast podawać, że na wirusa zmarło na świecie 20 tyś. osób, podano by prawdziwą liczbę (w chwili kiedy to piszę 234 tyś. ). Na ulicach wszyscy byliby w maseczkach, przestaliby lecieć do sklepu po batonika i robiliby jedne duże zakupy, żeby uniknąć kontaktu z innymi. W parkach i lasach nie spotkałoby się żywej duszy, a jeśli nawet, to pewnie omijaliby się szerokim łukiem.
Tak to się załatwia w tym kraju, gdzie prawo sobie, a obywatel sobie. Właściwie prawo sobie, a obywatel odwrotnie…
Jakie to prawo w naszym kraju jest każdy widzi, ale nie zwalnia nas to z jego przestrzegania. Nasza wiara w istnienie pandemii nie ma tu nic do rzeczy.

~matken

Oktalog

Drogie Rodzeństwo!
Na zakończenie cyklu przedstawiamy wam ponownie nasze tłumaczenie #oktalog Jeśli macie uwagi, to w dalszym ciągu zgłaszajcie je śmiało.
Nasza Rada Językowa pochyli się nad wszystkimi propozycjami zmian w #sugestieLPS
Tłumaczenie #naprawdęwolałbymżebyś planujemy zakończyć dyskusją na tegorocznym zlocie, oczywiście o ile Potwór i ogólna sytuacja w kraju pozwoli nam na realizację zlotu. W niesprzyjających warunkach pandemicznych zrobimy spotkanie online, zakończone wspólnym wzniesieniem toastu nad zakończeniem prac.